Na jaki problem pacjentów po amputacji staracie się Państwo odpowiedzieć?
Osoby dotknięte amputacją kończyny dolnej powyżej kolana zaopatrywane są standardowo w protezę mocowaną do kikuta kończyny przy pomocy dopasowanego leja ortopedycznego. Rozwiązanie takie wydaje się być optymalne. Lej ortopedyczny dopasowany jest indywidualnie dla każdego pacjenta. Niestety, użytkowanie tego rozwiązania w zdecydowanej większości przypadków wiąże się ze znacznymi problemami wynikającymi z kontaktu skóry kikuta z materiałem leja ortopedycznego i przenoszeniem obciążenia przez tkanki miękkie kikuta, które nie są anatomicznie do tego przystosowane. W wyniku tego powstający w leju i na powierzchni drażnionej skóry biofilm mikrobiologiczny jest przyczyną licznych i długotrwałych odparzeń, stanów zapalnych skóry i owrzodzeń, co utrudnia, a czasami wręcz uniemożliwia korzystanie z protezy. Żeby pomóc rozwiązać ten problem postanowiliśmy wykorzystać istniejące w świecie doświadczenia z osteointegracją (połączenie pomiędzy żywą kością a powierzchnią obciążonego wszczepu - red.) implantu wprowadzonego do komory szpikowej kości udowej. Zintegrowany z kością udową implant może bez problemu przenosić obciążenia wynikające z ciężaru ciała bezpośrednio na protezę z pominięciem leja ortopedycznego i tkanek miękkich, przez co eliminuje się problemy typowe dla użytkowania leja ortopedycznego. Rozwiązania takie (systemy OPRA oraz ITAP) pozwoliły na wykonanie z dobrym skutkiem kilkuset operacji. Niestety, w Polsce zabiegi takie nie są dostępne. Nasze rozwiązanie, choć ideowo oparte na doświadczeniach systemów, będzie w znacznie większym stopniu uwzględniać indywidualne cechy anatomiczne pacjenta. Załączona rycina przedstawia dziesiątą kopię dziewiętnastej wersji prototypu implantu.
Kiedy efekty pracy naukowców będą mogli wykorzystać chorzy?
Nie wszystko niestety zależy od nas, ale dokładamy wszelkich starań, by do końca 2020 r. opracować finalną wersję prototypu implantu, włączając w to proces powierzchniowej modyfikacji oraz jego sterylizacji, a w wyniku tego zaprojektować i wykonać pięć spersonalizowanych implantów. Trafią one do pięciu pacjentów wyselekcjonowanych do przeprowadzenia zabiegu implantacji w ramach realizowanego projektu. Obecnie prototypy implantu poddawane są zabiegom sterylizacji oraz badaniom wytrzymałościowym i zmęczeniowym. Przewidujemy możliwość wytwarzania implantów z wanadowych lub niobowych stopów tytanu posiadających certyfikacje medyczne. W uzasadnionych przypadkach możliwe będzie także wytworzenie implantu ze stopu stali medycznej. Liczę na to, że w 2021 r. pierwsi pacjenci będą mogli korzystać z naszego rozwiązania.
Kto jest zaangażowany w ten projekt?
Liderem projektu jest Politechnika Łódzka (Instytut Inżynierii Materiałowej, Katedra Wytrzymałości Materiałów i Konstrukcji oraz Międzyresortowy Instytut Chemii Radiacyjnej), a w skład konsorcjum wchodzi Bionanopark sp. z o.o., Pafana S.A. oraz Uniwersytet Medyczny w Łodzi. Jest to projekt o charakterze interdyscyplinarnym i jego powodzenie zależy od dobrej współpracy wszystkich partnerów.
To nie pierwszy projekt związany z implantami, przy którym Pan pracuje. Jak to się stało, że zajęli się Państwo akurat problemem osób po amputacji?
Mamy doświadczenie w opracowaniu innych spersonalizowanych implantów. Jako przykład mogą służyć implanty pozwalające na rekonstrukcję złamanych kości oczodołu (Orbitech®) lub rekonstrukcji kości czaszki (Craniotech®). Przygotowujemy także spersonalizowane modele anatomiczne ułatwiające planowanie zabiegów chirurgicznych. Jesteśmy otwarci na na inne wyzwania w tym zakresie. Jeśli chodzi o implant kończyny dolnej, to początku tej historii należy poszukać w medycynie weterynaryjnej. Wykonaliśmy taki implant dla dużego psa, który wskutek nowotworu stracił tylną łapę. Kolejnym przypadkiem były implanty dla kota ze zmiażdżonymi dwoma łapami. Projektowanie, wykonanie i zabieg implantacji zakończyły się powodzeniem. To był punkt wyjścia. Zbieg okoliczności sprawił, że w tym czasie zgłosił się również pacjent po amputacji nogi, szukając pomocy. Niestety, w Polsce do dziś zabiegi takie są niedostępne, głównie ze względu na brak finansowania implantu i zabiegu implantacji przez NFZ, ale stało się to impulsem wyzwalającym nasze zainteresowanie tematem i skłoniło nas do przygotowania projektu finansowanego w ramach POIR. Kolejny raz niestety, przed nami problem znalezienia sposobu finansowania zabiegów bądź skłonienia NFZ do wprowadzenia zabiegu na listę procedur refundowanych.
Jakie uczucie towarzyszy Panu przy realizacji kolejnych prac poprawiających jakość życia i zdrowie ludzi?
Trudno robić coś, co nie ma sensu. Jestem przekonany, że bez współpracy zespołowej niemożliwe byłoby osiągnięcie pozytywnych wyników. Praca nasza jest pełna wyzwań i trudności, jednak gdybym miał ponownie rozpocząć drogę zawodową, poszedłbym tymi samymi śladami.