Pożary powstające w wyniku importu odpadów
Są dwie przyczyny pożarów miejsc gromadzenia odpadów: zewnętrzna i wewnętrzna. Zewnętrzna - czyli import odpadów do Polski, a wewnętrzna to niezbilansowane potrzeby popytu na unieszkodliwianie odpadów z podażą instalacji, w których można tego dokonać, plus oczywiście w obu przypadkach chęć szybkiego i dużego zysku. Obie przyczyny nie są sprawą nową, obie mają swoje korzenie w stosunkowo liberalnym prawie UE, które dodatkowo u nas było stosowane bardzo łagodnie.
Przyczyna zewnętrzna (import odpadów) – tutaj odczuwamy przede wszystkim skutki zaszłości. Do 2019 roku bardzo łatwo było u nas uzyskać zezwolenie na zbieranie, magazynowanie czy przetwarzanie odpadów. Wystarczyło tylko złożyć stosowną dokumentację, z której wynikało, że dysponujemy terenem i mamy takie możliwości. Przed wydaniem zezwolenia nikt tego nie weryfikował ani nie kontrolował! Mając takie zezwolenie, można było pojechać do Niemiec, Belgii, Francji czy Wielkiej Brytanii i zaoferować odbiór (jako podmiot gospodarczy funkcjonujący w UE) niektórych odpadów (np. tworzyw sztucznych) po bardzo konkurencyjnej cenie.
Potem odpady te legalnie (z punktu widzenia prawa międzynarodowego, a przede wszystkim prawa kraju, z którego pochodziły odpady) przyjeżdżały do Polski i były magazynowane na terenie magazynów upadłego PGR czy Kółka Rolniczego, gdzieś daleko… Oczywiście wynajmującym magazyny była firma zarejestrowana na przypadkową osobę, najlepiej bezrobotną i bezdomną. A zysk idący w miliony złotych, zgarniał organizator procederu. Z chwilą gdy miejscowe władze samorządowe zaczynały się interesować się sprawą, „nieoczekiwanie” w nocy z piątku na sobotę zgromadzone odpady ulegały zapłonowi. W „najlepszym” roku – 2018 pożarów miejsc magazynowania odpadów było 243, w tym słynny pożar w maju 2018 roku w Zgierzu. Podobny mechanizm funkcjonował w odniesieniu do odpadów niebezpiecznych, np. pochodzących z produkcji chemicznej – tu mamy ewidentny przykład z ostatnich dni – pożaru w Zielonej Górze.
Zmiana prawa w 2019 roku spowodowała znaczące utrudnienie takiej działalności i wybitnie pogorszyła opłacalność. Aby uzyskać zezwolenie, firma musi dziś być właścicielem gruntu, musi tam istnieć system ochrony przeciwpożarowej (zweryfikowany przez rzeczoznawcę), system monitoringu za pomocą kamer, a także musi zostać złożona kaucja proporcjonalna do ilości zgromadzonych odpadów (na pokrycie ewentualnych roszczeń i szkód), a przede wszystkim teren działalności musi zostać oceniony przez specjalistów z inspekcji ochrony środowiska. W efekcie liczba pożarów w 2021 roku spadła do 62.
Problemy z likwidacją miejsc nielegalnego składowania odpadów
Ale takich miejsc magazynowania odpadów pozostało jeszcze wiele. Niektóre szacunki mówią o 400, inne podwajają tą liczbę. Oprócz problemu z ustaleniem lokalizacji miejsc nielegalnego magazynowania odpadów największym problemem jest identyfikacja tego, co znajduje się w pojemnikach magazynowych. W chwili odbioru odpadów od wytwarzającego zazwyczaj w komplecie przekazywane są dokumenty mówiące o właściwościach i składzie chemicznym odbieranych odpadów – wtedy można podjąć racjonalne decyzje o sposobie unieszkodliwienia. W momencie gdy przystępuje się do likwidacji takiego miejsca nielegalnego magazynowania odpadów zachodzi konieczność wykonania analiz praktycznie każdego pojemnika z odpadami, aby ustalić optymalną technologię ich unieszkodliwienia. Analizy te w znaczący sposób podnoszą koszty likwidacji takiego nielegalnego składowiska. Bywa, że organizator sprowadzenia odpadów do Polski zarobił np. 5 mln zł, ich unieszkodliwienie kosztowałoby np. 10 mln zł, zaś likwidacja nielegalnego składowiska po latach – aż 20-25 mln zł. Droga rozwiązania problemu jest dziś jedna – systematyczne poszukiwania i identyfikacja miejsc nielegalnego składowania odpadów, wykonanie analiz i oszacowanie kosztów unieszkodliwienia oraz wreszcie ich unieszkodliwienie – w większości przypadków metodą termiczną. Jest to niestety proces długotrwały i kosztowny, który powinien odbywać się przy wsparciu NFOŚiGW.
Pożary odpadów komunalnych
Przyczyny drugiej pożarów miejsc magazynowania odpadów, zwaną przyczyną wewnętrzną, należy upatrywać w dysproporcji ilości powstającej frakcji palnej wydzielonej z odpadów komunalnych a mocami przerobowymi instalacji, w których może zostać ona bezpiecznie spalona. Rocznie w Polsce powstaje ok. 14 mln ton odpadów komunalnych, z czego ok. 5,5 mln ton zbieramy selektywnie, a pozostała część trafia do instalacji mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów (MBP), gdzie wydzielana jest tzw. frakcja nadsitowa – frakcja palna. Bezpośrednio do 8 istniejących spalarni odpadów komunalnych trafia ok. 0,7 mln ton. W instalacjach MBP powstaje ok. 4 mln ton frakcji palnej, z czego ok. 0,4 mln ton jest spalanych w istniejących spalarniach, ok. 1 mln ton służy do przygotowania paliwa alternatywnego dla cementowni. Pozostaje więc ok. 2 mln ton frakcji palnej, której nie ma gdzie spalić (brak wystarczającej ilości mocy przerobowych w spalarniach odpadów), a która od 1 stycznia 2016 nie może być legalnie składowana na składowiskach. I tu pojawia się „szara strefa” zwana tymczasowym magazynowaniem – corocznie ok. 2 mln ton jest gdzieś nielegalnie składowane i od czasu do czasu „nieoczekiwanie” w nocy z piątku na sobotę ulega zapłonowi. To jest właśnie druga przyczyna pożarów.
Jak rozwiązać problem płonących odpadów?
Pożar miejsca nielegalnego składowania odpadów to zawsze ogromne źródło zanieczyszczenia środowiska. Odpady podczas pożaru spalają się w warunkach ograniczonego dostępu powietrza i jest to źródłem emisji wielu toksycznych substancji, w tym silnie rakotwórczych wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych z benzo(a)pirenem na czele, a także dioksyn i furanów (polichlorowanych dibenzo-p-dioksyn i polichlorowanych dibenzofuranów). Ciekawostką jest, że emisja dioksyn i furanów ze spalarni w Polsce to ok. 0,23% krajowej emisji, zaś pożary nielegalnych składowisk to nawet ok. 10% krajowej emisji (bezapelacyjnie pierwsze miejsce to spalanie różnego rodzaju paliw – węgla, biomasy, odpadów w piecach domowych – blisko 63%). Tak - emisja z pożarów nielegalnych składowisk odpadów jest ok. 43 razy większa niż istniejących spalarni odpadów!
Problemu pożarów miejsc tymczasowego magazynowania odpadów nie rozwiążemy bez zbilansowania potrzeb w zakresie spalania odpadów z dostępnością odpowiednich instalacji. Nie ulega wątpliwości, że docelowy potencjał możliwości spalenia odpadów komunalnych (frakcji palnej wydzielonej z tzw. odpadów resztkowych pozostałych po selektywnej zbiórce, nie nadającej się do recyklingu) powinien w Polsce wynosić ok. 4,5 mln ton (tak wynika z bilansu). Oznacza to konieczność budowy jeszcze kilkunastu instalacji o łącznej mocy przerobowej ok. 2 mln ton. Uruchomiony przez NFOŚiGW w ubiegłym roku program dofinansowania budowy takich instalacji wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom. Warto w tym miejscu podkreślić, że w ramach tego programu łódzka Veolia wybuduje instalację o wydajności ok. 200 000 ton na rok rozwiązując prawie całkowicie problem frakcji palnej z odpadów komunalnych na terenie całego województwa łódzkiego. Da to szansę na ustabilizowanie cen za odbiór odpadów od mieszkańców oraz cen za ciepło systemowe dostarczane mieszańcom Łodzi przez Veolię, jednocześnie zmniejszając emisję zanieczyszczeń z kominów EC-4 (emisja ze spalarni odpadów jest wielokrotnie niższa niż ze energetycznego spalania węgla czy biomasy!).