Śmiertelny wypadek z udziałem samochodu autonomicznego

Śmiertelny wypadek z udziałem samochodu autonomicznego w USA stał się czołową wiadomością w wielu serwisach na całym świecie. Spowodowało to wzrost popularności tematu, aczkolwiek z pewnością nie w taki sposób, jaki życzyły sobie firmy zajmujące się tematyką sztucznej inteligencji w samochodach.

Na podstawie doniesień prasowych trudno spekulować na temat przyczyn wypadku. Wśród ludzi może się jednak pojawić myślenie, że radary i inne nowoczesne technologie nie są tak bezpieczne i niezawodne, jak przedstawiają to ich twórcy. Najprawdopodobniej na nic zdadzą się obficie cytowane statystyki na temat milionów kilometrów przejechanych przez autonomiczne samochody bez wypadku. Przeciętny obywatel nie będzie zwracał uwagi na codzienne setki ofiar wypadków komunikacyjnych, zapamięta za to na pewno „medialny” wypadek z udziałem bezdusznej maszyny.

Może on wywołać dużo większe skutki, niż to się wydaje na pierwszy rzut oka. Należy zauważyć, że generalnie do tej pory media tradycyjne i społecznościowe pełne były samych superlatyw na temat samochodów bezzałogowych. Dużą oglądalnością cieszyły się filmy, w których pojazd unika kolizji lub niebezpiecznej sytuacji. Żywo komentowano „umiejętności elektronicznego kierowcy”. Licytowano się w przewidywaniach, kiedy autonomiczne samochody upowszechnią się na tyle, że staną się codziennością. Może się jednak okazać, że "człowiek zabity przez maszynę" odwróci ten trend. Przeciwnicy zyskali argument, że rezygnacja z kierowcy jako najsłabszego ogniwa nie jest remedium na problem wypadków komunikacyjnych. Okazało się, że „elektroniczny kierowca” co prawda nie męczy się i rozprasza, ale nie jest stuprocentowo niezawodny.

Kwestia prawa

Pamiętać należy również, że samochody autonomiczne to nie tylko technologia, ale również ustawodawstwo. Spadek zaufania publicznego do autonomicznych samochodów będzie miał z pewnością przełożenie na tempo wprowadzania zmian legislacyjnych. Potencjalne spowolnienie liberalizacji przepisów drogowych dopuszczających pojazdy autonomiczne na pewno odbije się na ich rozwoju. Ich przeciwnicy uzyskują właśnie argumenty które mogą pozwolić na wprowadzenie czegoś na kształt Locomotive Acts. Ocenia się, że wspomniana dziewiętnastowieczna ustawa, nakładając drakońskie ograniczenia na rozwój automobilizmu w Wielkiej Brytanii, skutecznie zahamowała jego rozwój na terenie kraju i zdetronizowała go z niewątpliwej pozycji lidera. Historia lubi się powtarzać i być może wkrótce coś podobnego zaobserwujemy w dziedzinie autonomicznych samochodów. Co ciekawe działające od dłuższego czasu w różnych miejscach na świecie bezzałogowe pociągi nie budzą aż takich kontrowersji. Czas pokaże czy podobnie stanie się z samochodami i jaki będzie wpływ tego incydentu na rozwój technologii.

Spojrzenie w przyszłość

Elon Musk na początku 2015 roku powiedział, że w ciągu 20 lat ludzie mogą otrzymać całkowity zakaz kierowania pojazdami poruszającymi się po drogach. Wydają się być dość odległym "proroctwem", które wypadki podobne do wspominanych odsuwają w czasie. A słowa o tym, że "nie można pozwolić człowiekowi zasiadać za sterami dwutonowej maszyny śmierci" staną się PR kłopotem dla firm z branży. Podobnie jak temat „etyki autonomicznego samochodu”. Użytkownicy będą musieli i chcieli wiedzieć, co ich samochód zrobi w momencie zagrożenia i jakie mniejsze zło wybierze. To jednak temat na zupełnie inne rozważania bezpośrednio nie związane z wypadkiem w Phoenix w Arizonie.