Model GOZ zakłada racjonalne wykorzystywanie zasobów w taki sposób, aby:
- wartość surowców, materiałów i gotowych produktów, była zachowana tak długo, jak jest to możliwe, przy jednoczesnej minimalizacji wytwarzania odpadów;
- zawarte w powstałych już odpadach surowce i materiały mogły zostać użyte ponownie, czyli abyśmy w bezużytecznych śmieciach zaczęli dostrzegać cenne zasoby.
Transformacja w tym kierunku wymaga zaangażowania wszystkich uczestników rynku. Stawia bardzo konkretnie wyzwania zarówno przed producentami, twórcami innowacyjnych rozwiązań technologicznych, organami wdrażającymi przepisy i rozwiązania prawne, jak i konsumentami.
Zastanówmy się, jaką rolę w tych zmianach mogą i będą odgrywać konsumenci?
Nasze codzienne konsumenckie wybory, decyzje i działania mogą istotnie wspierać rozwój GOZ lub go znacznie utrudniać. Kluczowe wydaje się tutaj kilka aspektów: nasza otwartość na nowe modele biznesowe, zaangażowanie w proces projektowania i współtworzenia produktu, ilość i jakość kupowanych przez nas rzeczy, sposób ich użytkowania oraz postępowania z tymi popsutymi lub niepotrzebnymi, czy wreszcie nasza skłonność do ograniczania ilości wytwarzanych odpadów.
Zastanówmy się nad pierwszą z wymienionych kwestii, tj. otwartością na nowe modele biznesowe.
Produkt jako usługa? Kupować produkt czy jego użytkowanie?
Firmy, które dotychczas zarabiały na sprzedaży dużej ilości szybko psujących się produktów, nie zaczną troszczyć się się o ich żywotność, niezawodność i możliwość ponownego wykorzystania, jeśli nie zobaczą w tym możliwości zarobku i zysków. Jednym z możliwych w tym obszarze rozwiązań jest model: „produkt jako usługa”. W modelu tym konsumenci leasingują produkt lub płacą za niego według zasad modelu usługowego, a producenci ponosząc całkowity koszt własności zasobów, muszą zmienić swoje dotychczasowe priorytety. Innymi słowy im trwalszy produkt, tym dłużej firmy są w stanie na nim zarobić. Jakiś przykład? Koncern Philips wprowadził model „światło jako usługa” na lotnisku w Amsterdamie. Lotnisko płaci tylko za usługę oświetlenia terminalu, natomiast właścicielem wszystkich sprzętów i instalacji pozostaje Philips. Firma dba więc o ich utrzymanie i naprawę tak, aby jak najdłużej czerpać z nich zyski, a w przyszłości wykorzystać je także w innych obiektach. Ten sam model może świetnie sprawdzić się także w przypadku dóbr konsumpcyjnych, pod warunkiem jednak, że my konsumenci się na niego otworzymy i go zaakceptujemy. Czy tak naprawdę potrzebujemy bowiem posiadać np. dżinsy na własność, czy zależy nam głównie na ich użytkowaniu? Takie pytanie zadali sobie założyciele firmy MUD JEANS z Holandii. Z powodzeniem wdrożyli model leasingowania dżinsów, w którym co miesiąc płaci się za ich używanie, a kiedy stają się niepotrzebne można je zwrócić do firmy i wybrać nowe. Taki model biznesowy pozwala firmie dodatkowo na efektywny i ekonomicznie opłacalny recykling. Producent z powodzeniem odzyskuje surowiec ze zwróconych już jeansów, posiada bowiem pełną wiedzę na temat ich składu surowcowego, konstrukcji, sposobu wykończenia. Wprowadzenie podobnego modelu modelu wynajmowania/ lub leasingowana mebli rozważa właśnie IKEA, jak ocenią ją polscy konsumenci?
Czy nadchodzi era „Sharing Economy” – ekonomii współdzielenia?
Na podobnych założeniach opiera się model współużytkowania, współdzielenia produktów. Wielu z nas szukając atrakcyjnej alternatywny dla hotelu, korzysta już z oferty Airbnb. Jeśli mieszkanie w jakimś okresie stoi puste, to można się przecież nim podzielić z innymi, dodatkowo na tym zarabiając. Szukając opcji transportu, coraz chętniej wybieramy np. BlaBlaCar, korzystamy z oferty rowerów miejskich, powoli oswajamy się z pojawiającymi się także na rynku polskim ofertami „Car-sharingu”. Czy i jak chętnie otworzymy się także na inne kategorie produktów? Jak atrakcyjna okaże się dla nas pierwsza w Polsce „Biblioteka Ubrań”, która właśnie powstaje we Wrocławiu. Założycielki firmy wyszły od problemu bliskiego większości kobiet: „Mam szafę pełną ubrań, ale nie mam się w co ubrać”. Czy w takim wypadku jedyną opcją musi być szybki, nie zawsze przemyślany zakup nowej rzeczy? „Biblioteka Ubrań” działa jak zwyczajna biblioteka, tylko zamiast książek, w ciągłym obiegu są różne ubrania, które wybieramy i wypożyczamy z internetowego katalogu na miesiąc lub tylko na weekend. Ubrania dostarcza oraz odbiera od nas kurier, a firma dba o to, aby były zadbane i czyste. Dodatkowo mamy pewność, że są rzeczy unikatowe, nie ma więc ryzyka spotkania kogoś na imprezie w tej samej sukience.