Fast fashion jako zagrożenie bezpieczeństwa planety

Branża odzieżowa to druga co do wielkości gałąź przemysłu odpowiedzialna za zanieczyszczenie świata. Odzież, trafiająca do sklepów, często wystawiana jest przez dwa, trzy tygodnie, następnie ulega atrakcyjnym obniżkom, a mimo to nie jest sprzedawana. Tak rodzi się problem, ponieważ zupełnie nowe koszulki czy spodnie są wyrzucane, żeby zrobić miejsce dla kolejnych modeli ubrań. Dodatkowo wykonane z syntetycznych materiałów mogą ulegać biodegradacji nawet 200 lat, wpływają na powstawanie gazów cieplarnianych oraz zwiększające się zużycie wody.

Trendy w modzie zmieniają się znacznie szybciej niż pory roku

Rynek odzieżowy uległ zmianie i z sezonowego stylu sprzedaży odzieży stał się finansowym łowcą modowych klientów. Współczesny konsument zatracił już kult i szacunek do odzieży noszonej sezonowo. W dużej mierze jest to spowodowane tzw. fast fashion, który polega na taniej, szybkiej produkcji oraz kupowaniu pod wpływem impulsu, a tym samym na krótkotrwałym użytkowaniu odzieży. Znane marki modowe produkują teraz dwa razy więcej kolekcji odzieży, a mimo ponoszonych kosztów produkcji, wciąż mają z nich ogromne zyski. Sukces ten jest w dużej mierze uzależniony od niewielkich kosztów produkcji, która jest wynikiem pracy dzieci w szwalniach, niskich wynagrodzeń i braku ubezpieczenia pracowników, zwłaszcza tych, pochodzących z biednych krajów Azji. Z drugiej strony bardzo duże znaczenie ma dobrze działający marketing nastawiony na sprzedaż internetową. Nowe ubrania są tanie, tak więc konsument kupuje je w nadmiarze. Ponieważ wykonane są z niskiej jakości materiałów, szybko się niszczą, dlatego wymieniane są na nowe o równie marnej jakości. W rezultacie szafy pękają w szwach, a narastająca chęć posiadania nowych ubrań zaspakajana jest zakupem kolejnych rzeczy. 

Głównym celem fast fashion jest wyprodukowanie jak największej ilości ubrań, w jak najkrótszym czasie oraz jak najtaniej

Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że każdego roku produkuje się około 100 mln sztuk odzieży, a zaledwie niecały 1% ubrań i tekstyliów przerabia się na nową odzież i tkaniny? Niestety reszta odzieży jest wyrzucana, co w dużej mierze dotyczy setek ubrań zupełnie nowych. Największe składowisko ubrań znajduje się w Chile, gdzie co roku trafia około 59 tysięcy ton tekstyliów. Niespełna 20 tys. ton sprzedawane jest za grosze przedsiębiorcom z Ameryki Południowej, a ok. 40 tys. ton trafia na gigantyczne, nielegalne wysypiska śmieci na pustyni w Atakama. Skala problemu jest ogromna i dotyczy również kwestii braku biodegradacji odzieży. Ubrania, które wykonane są z materiałów syntetycznych lub poddanych chemicznej obróbce, mogą potrzebować nawet 200 lat, żeby uległy biodegradacji. Zakłada się, że przemysł odzieżowy odpowiedzialny jest również za powstanie ok. 8% gazów cieplarnianych i za 20% całkowitego zużycia wody na świecie. Produkcja jednej pary dżinsów pochłania aż 7,5 tys. litrów wody. Według raportu ONZ z 2019 roku przekłada się to na ilość wody, jaką wypija jeden człowiek przez siedem lat. Szacuje się, że przemysł modowy zużywa każdego roku ok. 93 miliardów metrów sześciennych wody, co przekłada się na zaspokojenie pragnienia ok. 5 milionów ludzi.

Kupuj mądrze, używaj dłużej

Moda fast fashion stale się rozwija, a problem narasta, dlatego jedyne słuszne rozwiązanie leży po stronie nas – wszystkich konsumentów. Niewątpliwie biznesowy model mody wymaga radykalnych zmian i spowolnienia wytwarzania odzieży, co prowadzi do powrotu do slow fashion. Pojęcie to wiąże się ze zmniejszeniem produkcji odzieży, zminimalizowaniem zakupu ubrań o niskiej jakości materiału i zakupem odzieży wysokogatunkowej o dłuższym okresie użytkowania.