Tempo zmian otaczającego nas świata jest coraz szybsze. Smartfony mają większą moc obliczeniową niż komputery sprzed kilku lat. Liczba artykułów naukowych rośnie tak szybko, że na 9 publikacji napisanych przez współcześnie żyjących badaczy przypada tylko jedna „historyczna”. Podział na dyscypliny naukowe staje się coraz bardziej sztuczny. Obecni absolwenci będą musieli przekwalifikowywać się co najmniej trzy razy w ciągu życia. Czy dzisiejszy model kształcenia jest w stanie nadążyć za tymi zmianami? Przedstawiam trzeci i ostatni wpis z cyklu, dotyczący wartości, jaką obecnie mogą zaoferować uniwersytety dla studentów oraz szerzej: dla otoczenia rynkowego i społecznego.
W pierwszym wpisie przedstawiłem wyzwania stojące przed szkolnictwem wyższym w związku z przyspieszającym tempem rozwoju technologii.. Drugi wpis dotyczył wiedzy. W obliczu coraz większego tempa postępu, rola uczelni może też ulegać zmianie. Dlatego dzisiaj zastanowimy się nad wartością, jaką wnosi uniwersytet dla studentów, całego społeczeństwa oraz otoczenia gospodarczego. Zastanowimy się czy może ona ulec zmianie.
Co oferuje Uniwersytet?
Tradycyjnie oddam głos paneliście konferencji Innoshare 2017, której zapis wideo można znaleźć tutaj. Pan Przemysław Rzodkiewicz zastanawiał się nad wartością, jaką uczelnie dostarczają studentom i doktorantom. Kiedyś była to przede wszystkim wiedza przekazywana na wykładach, w bezpośrednim kontakcie z naukowcem oraz dzięki dostępowi do bibliotek. Dzisiaj technologie dają nam łatwy dostęp do literatury, a dzięki ruchowi Open Access coraz więcej artykułów naukowych można czytać za darmo. Materiały lub zapisy wideo wykładów są dostępne online, a chętni do nauki mogą zapisać się na darmowe kursy, m. in. na Uniwersytecie Stanforda. Jaką wartość dostarcza więc uczelnia? Czy pozostały jeszcze jakieś unikalne elementy, które może zaoferować tradycyjna formuła uniwersytecka?
W opini Panelistów taką wartością są ludzie! Uczelnia daje bezpośredni dostęp do mentorów oraz do ich środowiska pracy. Profesor Wiesław Nowiński podkreślał, że na największych uczelniach edukacja to niejako produkt poboczny prowadzonych tam badań. Studenci otrzymują możliwość kontaktu z najlepszymi, zobaczenia ich warsztatu, kultury pracy i wizji przyświecającej ich działaniom. Podkreślał, że dobry uniwersytet przyciąga pasjonatów i to decyduje o jego unikalności. Wyraził pogląd, że uczelnie powinny zbliżać się w swojej naturze do centrów doskonałości.
Uczelnia jako element ekosystemu
Panie Lidia Wróbel oraz Marta Tondera podkreśliły, że uczelnia musi być świadoma swojej roli. Kluczem jest otwarcie na społeczeństwo oraz odpowiedzialność za nie. Czasy zamkniętych laboratoriów i sal wykładowych dawno się skończyły. Kolejne uniwersytety otwierają się na społeczeństwo, rynek i skupiają się na tym, by reprezentować dla nich wartość.
Najlepsze uczelnie przywiązują wielką wagę do wpływu, jaki wywierają na życie obywateli. W anglojęzycznych źródłach ogromną karierę robi słowo "Impact" oznaczające właśnie wpływ/siłę. Na stronie Oxford University można przeczytać "Research carried out by Oxford’s staff, students and alumni has made an enormous impact on the world over the centuries". Na stronie Cambridge University czytamy podobną formułę "Impact is central to the mission of the University of Cambridge". W 2015 roku miałem okazję słyszeć wystąpienie rektora tej uczelni, Profesora Sir Leszka Borysiewicza. Podkreślał, że dla niego nie jest tak ważne ile publikacji i patentów stworzył dany naukowiec. Najważniejsze pytanie brzmi "What's Your story?". Inaczej mówiąc - czy badacz ma pomysł na to, by jego odkrycia zmieniły i polepszyły nasz świat.
Świat dookoła otwartych uczelni składa się z wielu instytucji oraz organizacji korzystających na wiedzy i ludziach skupionych wkoło kampusu. Mogą to być firmy szukające talentów, inwestorzy chcący inwestować w dobre pomysły studentów i pracowników, think-tanki zrzeszające ekspertów i tak dalej. Ważne, żeby na kampusie powstała odpowiednia atmosfera sprzyjająca kreatywności oraz dająca możliwość, by ta kreatywność przynosiła pożytek dla otoczenia. Coraz częściej w tym kontekście używa się słowa "ekosystem". Moim zdaniem jest to bardzo dobre określenie, gdyż oddaje wielopodmiotowość tego zjawiska oraz jego nie do końca uchwytną strukturę. Przykład jej zobrazowania jest przedstawiony poniżej (za blogiem Ed'a Morrisona):
Cała trudność polega na tym, że nie ma prostej recepty na zbudowanie takiej struktury. Z drugiej strony, uczelnia dysponuje większością elementów niezbędnych do zbudowania dobrze prosperującego ekosystemu: utalentowani ludzie, badania, wsparcie dla projektów B+R. Ogromna trudność polega na tym, by otworzyć się na otoczenie i zacząć współpracować z innymi instytucjami. Dzięki wsłuchaniu się w potrzeby innych, uczelnia może tworzyć dla społeczeństwa większą wartość przekładającą się na postęp technologiczny, popularyzację nauki i tworzenie wspomnianego "impact".
Istnieje wiele ciekawych przykładów dobrze prosperujących ekosystemów. Startup Genome publikuje co roku ranking 20 najlepszych, gdzie oprócz oczywistych miejsc, takich jak Dolina Krzemowa, Nowy Jork, Londyn, Pekin, Boston, pojawiają się bardzo ciekawe przypadki miast, które systematycznie wspinały się do góry dzięki przemyślanej wieloletniej strategii. Koronnym przykładem takiego miasta jest Tel Aviv (6 miejsce na świecie). Poza rankingiem można też znaleźć przykłady małych miast, które zbudowały dobrze prosperujący ekosystem z udziałem swojej uczelni. Warto tutaj przytoczyć miasteczko Boulder (USA), Reykiavik (Islandia), czy też Oulu (Finlandia), o którym wspominał na panelu dr Janusz Marszalec. Wniosek jest zatem prosty – ekosystem można zbudować wszędzie!
Oczywiście nie ma prostej recepty, jak zbudować dobrze prosperujący ekosystem. Wiadomo jednak, że musi się on opierać na zdolnych i kreatywnych ludziach – najcenniejszym zasobie jakim dysponuje uczelnia.